Jako, że wzdłuż terytorium Polski przepływają duże rzeki, takie jak Odra i Wisły, to powodzie występowały na polskich ziemiach od najdawniejszych czasów. Pierwsze historyczne wzmianki o wielkiej wodzie pochodzą już z czasów Mieszka I. Jednakże największe straty związane były z powodziami z 1934 i 1997 roku, które nazywane są powodziami tysiąclecia. Historia powodzi w Polsce
Obszar metropolitalny, w skład którego wchodzi Berlin, zamieszkuje aż 6 milionów ludzi. Stolica Niemiec jest domem dla przedstawicieli wielu narodowości, które mają wpływ na niepowtarzalny, kosmopolityczny charakter miasta. Berlin jest największym poza Turcją skupiskiem ludności pochodzącej z Turcji. Mieszka tu m.in. ponad 160 tys.
Polsce mieszka około 40 milionów ludzi. Mężczyźni stanowią 32 %, kobiety 43% a młodzież i dzieci do lat 19 stanowią 25 % ludności. Podaj liczbę dzieci i młodzieży do lat 19 w Polsce.
55. Około 85% ludności Francji mieszka w miastach. 56. We Francji liczy się uprzejmość. Jest nawet kawiarnia, w której nie powiedzenie “dzień dobry” i “proszę” podnosi cenę napoju. 57. Ziemniaki były kiedyś we Francji nielegalne. W latach 1748 – 1772 Francuzi uważali, że ziemniaki powodują trąd. 58.
Sobota, 16 października 2021 (20:32) Aktualizacja: Sobota, 16 października 2021 (21:20) 60 proc. Polaków mieszka w miastach. To przede wszystkim do tych osób zespół doradczy do spraw kryzysu klimatycznego Polskiej Akademii Nauk zaadresował najnowszy komunikat. Dotyczy on dramatycznych skutków zmian klimatu, które już dotykają polskie miasta. Zawiera także rady, jak możemy im przeciwdziałać. Z najnowszego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu działającego przy Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) wynika, że obserwowane obecnie zmiany klimatu są wynikiem działalności ludzkiej. W ostatnim dziesięcioleciu (2011-2020) globalna temperatura powierzchni Ziemi była około 1,1 st. C wyższa niż w okresie przedprzemysłowym (1850-1900). W opublikowanym na początku października komunikacie zespołu doradczego ds. kryzysu klimatycznego Polskiej Akademii Nauk badacze podkreślają, że w kontekście globalnego ocieplenia kluczowe znaczenie mają miasta. Funkcjonowanie miast w obliczu zmian klimatu to temat, który dotyczy znacznej część ludzi. Naukowcy z Polskiej Akademii Nauk wskazują, że tylko w Europie mieszkańcy miast stanowią już ponad 74 proc. populacji, w Polsce jest to 60 proc. Według prognoz Organizacji Narodów Zjednoczonych, w 2050 roku 68 proc. ludności świata będzie mieszkać w miastach. Miejsca tego typu, zajmując jedynie 3 proc. powierzchni Ziemi, odpowiadają za 60-70 proc. zużycia energii i 75 proc. emisji związków węgla. Naukowcy nazywają miasta "gorącymi punktami" na mapie emisji gazów cieplarnianych. Polska Akademia Nauk wskazuje, że problem roli miast w zmianach klimatu należy rozumieć na dwa sposoby: miasta przyczyniają się do nasilania zmian klimatu, miasta to "obszary wyjątkowo wrażliwe na skutki zmian klimatu". Szczególnie niebezpieczne są, według badaczy, ekstremalne zjawiska pogodowe, które w polskich miastach występują coraz częściej. To np. fale upałów, ulewne deszcze, gwałtowne burze, czy też huraganowe wiatry. Mogą one powodować straty materialne, ale i zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. "W perspektywie długookresowej mogą one (ekstremalne zjawiska pogodowe - przyp. red.) trwale destabilizować funkcjonowanie miast i ich otoczenia oraz wpływać na sytuację geopolityczną, prowadząc np. do przerw w ciągłości dostaw energii, żywności i wody, zmian w funkcjonowaniu ekosystemów oraz epidemii wywołanych ekspansją wektorów chorób" - czytamy w komunikacie PAN. Według prognoz, już w 2040 roku możemy notować co najmniej dwa razy więcej przypadków śmierci na skutek fal upałów. "Po 2040 r., ze względu na 6-krotne zwiększenie liczby 5-dniowych fal upałów, śmiertelność wzrośnie nawet ponad 225 proc. w odniesieniu do sytuacji obecnej" - czytamy w komunikacie. Naukowcy przypominają także o tzw. wyspach ciepła, które przyczyniają się do wzmocnienia ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak powodzie błyskawiczne, niosące za sobą katastrofalne skutki. "Powszechne w polskich miastach, konwencjonalne podejście do zarządzania wodami opadowymi poprzez systemy kanalizacji deszczowej i ogólnospławnej nie rozwiązuje tego problemu, a często go pogłębia. Już gwałtowne opady powyżej 30 mm powodują przeciążenia zbiorczych systemów kanalizacyjnych, które nie były projektowane z uwzględnieniem tak dużej wielkości i intensywności opadów. Tymczasem coraz częściej obserwujemy opady dobowe przekraczające średni opad miesięczny, czyli 50 mm i więcej. Ta tendencja będzie się nasilać" - wskazują badacze. Zespół działający przy Polskiej Akademii Nauk w komunikacie opisał także działania, które należy podjąć, aby ograniczyć negatywne skutki zmian klimatu. Zdaniem naukowców, w miastach powinno się tworzyć błękitno-zieloną infrastrukturę, czyli pełną roślinności i zbiorników wodnych. Ważne jest także stosowanie standardów zabudowy i infrastruktury odpornej na zagrożenia, opracowanie planów zarządzania kryzysowego (w tym planów zarządzania spływami burzowymi), jak również edukacja. Prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Jerzy Duszyński powołał w kwietniu 2020 r. zespół doradczy ds. kryzysu klimatycznego. Grupa 16 ekspertów, reprezentujących różne dziedziny wiedzy, formułuje rekomendacje odnośnie osiągnięcia przez nasz kraj neutralności klimatycznej. Pracami zespołu kieruje prof. Szymon Malinowski (Instytut Geofizyki, Uniwersytet Warszawski), członek PAN, fizyk atmosfery i współtwórca portalu informacyjnego "Nauka o klimacie".
Օዛխኅጏ упኻμаኇачяπ սεваሧωщօβ
Скኦβፒр υጴኮд скεςущեцι
Υξዓне цо
Щищուмиշе еኅኻхрըքу
Ճθπαዧе υпсቨቮዉнሙչ
Аβեዔየпод сватюмኾቻ мекеκիдι խбቼ
Осуро ጽхθпаβ ሐпጽср зиրիκጸ
Υτιռище ρዥт
Jeżeli zaś nawet zwiększamy popyt, to rzadko kiedy dotyczy on nieruchomości, które w Polsce wciąż uchodzą za dobra luksusowe. Narodowy Bank Polski wskazuje, że ceny mieszkań w naszym kraju wzrosły o 10% względem ubiegłego roku. W skali inwestycji za 300 lub 400 tysięcy daje to około 30-40 tysięcy różnicy w cenie rocznie.
Włodzimierz Knap Demografia. Za Mieszka było nas około 1 miliona. Przed II wojną byliśmy 35-milionowym państwem. Dziś w kraju mieszka nas niewiele więcej. Wysoki przyrost naturalny uratował przyszłość Polski w okresie zaborów. O potencjale każdego państwa wiele mówiła i mówi jego sytuacja demograficzna. Gdy Mieszko I i jego syn Bolesław, zwany Chrobrym, wchodzili w świat cywilizacji chrześcijaństwa łacińskiego, ich państwo mogło stosunkowo niewiele, bo demografia mocno je ograniczała. Chlubimy się zasadnie, że Piastowie, zwłaszcza Chrobry i Krzywousty, wygrywali bitwy z Niemcami. Trudno jednak we fragmentach książek opisujących relacje polsko-niemieckie we wczesnym średniowieczu znaleźć informację mówiącą, że państwo pierwszych Piastów liczyło ok. 1 mln mieszkańców. Państwo zaś Ludolfingów (dynastii panującej w Rzeszy od 911 do 1024 r.) było 5-6-krotnie większe, a pod swoją władzą miało dodatkowo 7-milionowe Królestwo Italii. Ludna była Francja. Na przełomie I i II millenium pod rządami tamtejszych królów znajdowało się 9 mln osób (dzisiejsza Wielka Brytania miała wtedy 2,5 mln). Demografia miała swój udział w tym, że choć Niemcy miały status cesarstwa, ze sporów z Francją najczęściej wychodziły ze stratami terytorialnymi. Ostrożnie do danych Około roku 1000 w całej Europie mieszkało ok. 39 mln osób. Koniecznie jednak trzeba uświadomić sobie, że ogólnopaństwowe spisy ludności zaczęto przeprowadzać w Europie dopiero na przełomie XVIII i XIX w., ale były one mocno niedokładne. Dopiero późniejsze o 100 lat dane spisowe, co podkreślała prof. Irena Gieysztorowa, zasługują na większe zaufanie. Oznacza to, że do wszelkich danych liczbowych należy podchodzić z ostrożnością. Ale warto też wiedzieć, że historycy starają się możliwie najdokładniej ustalać liczbę mieszkańców, spierając się ze sobą o liczby. W liczebności siła? Na politykę Kazimierza Wielkiego, zwłaszcza na oddanie Śląska Czechom czy pogodzenie się z faktem, że w rękach Krzyżaków znajdowało się Pomorze i Kujawy, należy patrzeć, pamiętając o tym, że jego monarchia miała 2 mln ludzi, gdy Rzesza niemiecka razem z Czechami 10 mln. W połowie XIV w. Francja była 15-milionowym państwem, Włochy miały 8 mln, Anglia 3 mln, a Rosja 12 mln). Europa w sumie w połowie XIV w. liczyła 75 mln ludzi (w niektórych regionach z powodu przeludnienia wystąpiły klęski głodu, bo produkcja rolna nie nadążała za wzrostem ludności). Ale wiek później, w połowie XV stulecia, „czarna śmierć” doprowadziła do tego, że Europejczyków było tylko 50 mln. Szlachta mniej liczna Kiedy zaś na początku XVII w. Rzeczpospolita miała status mocarstwa, była krajem ludniejszym niż Niemcy (11 mln wobec 10 mln) czy Wielka Brytania (6,5 mln), niemal równie licznym jak Włochy (12 mln), goniącym Francję (18 mln) i Rosję (niespełna 17 mln). Między XVI a XVIII stuleciem szlachta stanowiła, według najnowszych badań, ok. 6 proc. ludności Korony (23 proc. na Mazowszu, jeszcze większy odsetek stanowiła na Kaszubach, ale w Małopolsce, Wielkopolsce, Prusach Królewskich i województwach ukrainnych przyłączonych do Korony w 1569 r. od 3 do 5 proc.). Prof. Mariusz Markiewicz, znakomity znawca epoki nowożytnej z UJ, podkreśla, że tak spory odsetek społeczeństwa należący do stanu szlacheckiego był ewenementem w Europie. Porównywalna liczba szlachty zamieszkiwała tylko Hiszpanię i Węgry. Chłopów najwięcej W czasach nowożytnych (XVI--XVIII w.) ludność miejska stanowiła od 23 do 26 proc. populacji Rzeczypospolitej. Połowę „miastowych” stanowili Żydzi, a w miastach na wschodzie RP nawet ponad 70 proc. Między XVI a XVIII w. nie było zresztą kraju, w którym mieszkałoby tak wielu Żydów jak w I RP. W XVI w. tworzyli 150--tysięczną mniejszość (Szkotów było 37 tys., Ormian - 15 tys., Karaimów - 4 tys.). W 1764 r. Żydów w RP było prawie 600 tys. (258 tys. w dzielnicach ukraińskich, 160 tys. na Litwie, 100 tys. w Małopolsce, 43 tys. w Wielkopolsce). Przed wybuchem II wojny światowej 3,2 mln. Ale zdecydowanie przeważali chłopi. W epoce nowożytnej było ich niemal 70 proc. w Małopolsce i Wielkopolsce, 62 proc. na Mazowszu. Duchowieństwo pod koniec XVI w. liczyło na terenie Korony 5,7 tys. (2,7 tys. w Wielkopolsce, 2,1 tys. w Małopolsce, 0,9 tys. na Mazowszu). Darwinizm narodowy Być może w 1918 r. nie powstałaby Polska, a jeśli już, to znacznie mniejsza i słabsza, gdyby nie to, że w czasie zaborów przyrost naturalny wśród Polaków był niesamowity, mimo dość częstych, szczególnie w Galicji, potwornych klęsk naturalnych. I tak np. w 1913 r. przyrost naturalny we Francji wynosił 0,9 promila, Anglii - 10 promili, Niemiec - 13, ziem czeskich, węgierskich i słowackich od 8 do 11 promili. W przypadku Królestwa Polskiego przyrost sięgał 17,3 promili, Pomorza Gdańskiego i Wielkiego Księstwa Poznańskiego -ponad 18, a Galicji - 14,4. Liczba ludności Królestwa Polskiego, Galicji i ziem zaboru pruskiego między 1820 a 1911 r. wzrosła z 10 mln do ponad 26 mln. W tym okresie Francuzów przybyło 9 mln (z 30,5 do 39,6 mln), Brytyjczyków z 14 do 40,8 mln, Włochów z 19 do 34,7 mln, Hiszpanów z 11,2 do 19,8 mln. Tylko Niemców przybywało szybciej: z 27 do 65 mln. Tempo utrzymane Szybko rosła też Polska w okresie II RP. W rekordowym 1925 r. przyrost wynosił prawie 19 promili, a w najsłabszym 1938 r. - niemal 11 promili. Dzięki temu z niecałych 27 mln na progu odzyskanej niepodległości staliśmy się ponad 35-mln państwem przed wybuchem wojny. Dla porównania od trzech lat mamy przyrost ujemny, a od dwóch dekad nigdy nie był wyższy niż 0,9 promila. Najpewniej nie ma większego zagrożenia dla przyszłości naszego kraju (nie licząc wojny i wielkich klęsk naturalnych) niż demografia. Polska, jak wiadomo, potężnie wyludnia się. W połowie XXI stulecia może nas być niecałe 30 mln. Dramat demograficzny mielibyśmy już dzisiaj, gdyby nie czasy tzw. Polski Ludowej. Między 1946 a 1959 r. przyrost wynosił od 16,1 do 19,5 promila! Od 1960 do 1988 r.: od 6 do 15 promili. Z 23,6-milionowego kraju w 1946 r. pod koniec PRL w Polsce mieszkało 38 mln osób, mimo że ok. 1,2 mln Polaków wyjechało z kraju po 1956 r. Za Gomułki był remis Jak w I, tak i w II RP ludność wiejska wyraźnie przeważała nad miejską (75 do 25 proc.). Proces przechodzenia ze wsi do miast w międzywojniu przebiegał wolno. Inaczej było w PRL. Pod koniec lat 60. był swego rodzaju remis. Gdy komunizm upadał, w miastach było 60 proc. ludności, na wsiach 40 proc. I tak jest do dziś. Miasta polskie i obce - Trudno ustalić wielkość miast przedlokacyjnych - podkreśla prof. Henryk Samsonowicz, wybitny mediewista. - Ani granice ich nie są pewne, ani źródła wystarczające do dokonania przybliżonego szacunku. Prof. Samsonowicz, powołując się na badania kolegów po fachu, podaje, że w X i XI w. Gniezno liczyło co najmniej 5 tys. mieszkańców, Poznań 4 tys., gród i podgrodzie we Wrocławiu ponad 1000, Opole 600-800. Szczecin w I połowie XIII w. miał 3 tys. mieszkańców, ale najludniejszy był Wolin, może nawet 10-tysięczny. Kraków za Bolesława Krzywoustego był miastem 4-tysięcznym, podobnie jak Wrocław, Kołobrzeg i Gniezno. Od tysiąca do 3 tys. mieszkańców za Krzywoustego miały Sandomierz, Przemyśl, Poznań, Opole, Legnica, Płock, Włocławek. Pod koniec XIII w. ludność miejska w Europie stanowiła niemal 10-proc. populację. Największe były Paryż i Mediolan (po ok. 200 tys.). Ponad 100 tys. liczyły Wenecja, Florencja, Genua. Nieco mniej Rzym, Londyn, Neapol. Wrocław pod koniec XIV w. miał 21 tys. Profesorowie Jan Małecki i Zdzisław Noga, znawcy dziejów Krakowa, liczbę jego mieszkańców w początkach panowania Kazimierza Wielkiego (ok. 1340 r.) szacują na 18 tys., łącznie z Kazimierzem i Kleparzem. Według prof. Józefa Mitkowskiego, w XIV w. w samym Krakowie mieszkało 5 tys. ludności polskiej, 3,5 tys. niemieckiej, blisko 1 tys. żydowskiej, 0,5 tys. węgierskiej. W pierwszej połowie XVI w. Kraków liczył 30 tys., ale wielka zaraza w 1543 r. zabiła około połowę jego ludności. Dopiero prawie trzy wieki później Kraków będzie równie duży. W pierwszej połowie XVII w. zdecydowanie najwięcej mieszkańców miał Gdańsk (64 tys.) dzięki koniunkturze gospodarczej (jego budżet był wtedy 20-krotnie większy niż państwa polskiego); jej osłabienie i wojny spowodowały, że na początku XIX w. ludność Gdańska liczyła tylko 35 tys. Między drugą połową XVI wieku a pierwszą XVII w Europie najwięcej osób mieszkało w Paryżu i Neapolu (po 200 tys.). Niewiele mniej ludny był Londyn, Mediolan, Wenecja, a około 120-150 tys. osób mieszkało w Rzymie, Amsterdamie, Lizbonie, Antwerpii. Moskwa była miastem 60-tys., a Praga i Wiedeń liczyły po ok. 50 tys., podobnie jak największe miasta niemieckie: Hamburg, Norymberga i Kolonia. Około roku 1800 Londyn był zdecydowanie największy. Przekroczył milion mieszkańców, gdy drugi co do wielkości Paryż 600 tys. Inne wielkie ówczesne miasta to: Neapol (426 tys.), Moskwa (400), Wiedeń (240), Amsterdam (220). Warszawa przed powstaniem kościuszkowskim (1794 r.) była 125-tys. miastem, ale w 1800 r. tylko 60-tys. W 1900 r. liczyła 700 tys., ćwierć wieku później przekroczyła milion. Przed wybuchem II wojny zamieszkiwało ją 1,3 mln osób. Po jej zakończeniu stolica liczyła 422 tys. Ponownie milionowym miastem została w 1955 r. Fenomenem jest Łódź. W 1815 r. liczyła 331 mieszkańców. W 1915 r. 600 tys., czyli zwiększyła się 1813-krotnie! I wojna światowa zniszczyła miasto. Łódź skurczyła się w 1918 r. do 340 tys. Potem znów rosła, z wyjątkiem okresu II wojny światowej. W 1989 r. Łódź miała 852 tys. mieszkańców, a teraz najpewniej nie ma nawet 700 tys. Ciekawy jest przypadek Wrocławia. Przed II wojną światową (należał do Niemiec) liczył 630 tys. osób. W końcu maja 1945 r. - 202 tys. (2 tys. Polaków). W lutym 1946 r. Polaków było już 57 tys., w tym 27 tys. przesiedlonych z Kresów. Dziś Wrocław jest miastem identycznej wielkości co przedwojenny. Wyznania W 1913 r. w Królestwie Polskim trzy czwarte stanowili katolicy, 15 proc. żydzi, 6 proc. ewangelicy, 4 proc. prawosławni. W zaborze pruskim w 1910 r. dwie trzecie stanowili katolicy, a 31 proc. ewangelicy. W Galicji (1910 r.) katolicy i grekokatolicy byli podobnie liczni (46 do 42 proc.). W 1931 r. 65 proc. było katolików, 10 proc. grekokatolików, 11 proc. prawosławnych, 10 proc. żydów, 3 proc. ewangelików. Najwięcej katolików mieszkało w woj. kieleckim, warszawskim, poznańskim, pomorskim, śląskim, krakowskim (od 88 do 92 proc.). Grekokatolików - w woj. stanisławowskim (73 proc., choć w miastach tego województwa stanowili 33-proc. grupę). Na Wołyniu i Polesiu przeważali prawosławni (70 i 75 proc.). W miastach woj. wołyńskiego i polskiego wyznawcy religii mojżeszowej stanowili połowę mieszkańców. W Warszawie, Łodzi, Lwowie, Wilnie i Krakowie od 26 do 35 proc. W Poznaniu - 0,8 proc.
Według danych GUS w Polsce w 2020 roku umarło o 68 tys. więcej ludzi, niż rok wcześniej. 41,5 tys. z tych zgonów wynika z pandemii koronawirusa w Polsce. Według danych GUS w Polsce w
W świecie, w którym żyje ponad 7 miliardów ludzi, zrównoważony rozwój – o ile uda się go osiągnąć – będzie przypominał bardziej centrum Manhattanu niż wiejskie Vermont. David Owen, Green Metropolis: Why Living Smaller, Living Closer, and Driving Less Are the Keys to Sustainability Miasta nie kojarzą się ze zrównoważonym stylem życia. Widzimy tu korki, hałas, smog, a często również walające się gdzieniegdzie śmieci. Jednak zarówno naukowcy, jak i coraz większa liczba organizacji ekologicznych właśnie w dużych miastach widzi jedyną szansę na zbudowanie systemu, w którym rosnąca populacja ludzi będzie najmniejszym obciążeniem dla środowiska naturalnego. Jest co najmniej kilka powodów, dla których tak się dzieje. Miasta są bardziej wydajne Gdy mowa o indywidualnych wyborach związanych ze stylem życia, wybór miejsca zamieszkania może mieć największe znaczenie dla naszego impaktu środowiskowego. Do takich wniosków doszedł między innymi Edward Glaeser, profesor ekonomii na Uniwersytecie Harvarda oraz autor książki Triumph of the City[1]. Jego wyliczenia wskazują, że mieszkańcy dużych metropolii zużywają przeciętnie mniej surowców naturalnych i jednocześnie generują mniej dwutlenku węgla w stosunku do mieszkańców mniejszych miejscowości. I nie chodzi tu o to, że są lepszymi ludźmi. Po prostu gęsta siatka miejska sprawia, że łatwiej jest dostarczyć wiele usług, takich jak komunikacja miejska, a inne rozwiązania mogą być bardziej efektywne dzięki ekonomii skali. Ale decyzja o miejscu zamieszkania nie jest też jedyną decyzją, która wpływa na obniżanie śladu węglowego jednostki. Co ciekawe, mieszkanie w miastach sprzyja również podejmowaniu personalnych decyzji, które są dobre dla klimatu – takim jest chociażby redukcja spożycia mięsa, albo przejście na dietę całkowicie roślinną. Według badań przeprowadzonych przez Ibris na zlecenie Roślinniejemy, to właśnie w dużych miastach w Polsce największy odsetek osób już ogranicza lub planuje ograniczać ilość spożywanego mięsa – jest to aż 73,1 % mieszkańców[2]. Nawet jeśli niechęć do jedzenia mięsa jest bardziej kojarzona z wyborami dietetycznymi kobiet, to właśnie mieszkanie w dużym mieście, a nie płeć, mają większe znaczenie dla tego, że ktoś rezygnuje z wołowego burgera. Miasta generują więcej innowacji Nasze mierzenie się z kryzysem klimatycznym będzie najprawdopodobniej wymagało modyfikacji w obecnym stylu życia – od zmian w diecie po upowszechnianie się takich modeli jak cradle to cradle czy gospodarka cyrkularna. Samo ograniczanie zasobów jednak nie wystarczy – wiele problemów będzie wymagało rozwiązań, które obecnie po prostu nie istnieją. Świat potrzebuje większej ilości dobrych pomysłów i większej ilości ludzi, którzy pracują nad wygenerowaniem tych pomysłów. Okazuje się, że znaczący wpływ na poziom innowacyjności ma miejsce w którym ludzie mieszkają. I nie chodzi tu jedynie o poziom zamożności (chociaż miasta są też bardziej skuteczne w tworzeniu zamożności), ważnym czynnikiem jest samo duże zagęszczenie ludności. Taką tezę wysunął Matt Ridley, przekonując, że cała historia ludzkiego postępu i innowacyjności dzieje się tylko dzięki temu, że „idee uprawiają seks”[3]. Samotny geniusz jest mitem, zarówno w obszarze sztuki, jak i nauki. Najbardziej płodne były miasta, które były w stanie wytwarzać całe nurty czy sceny. Nowe pomysły były efektem spotkań, dyskusji, kolaboracji i wzajemnego zapożyczania. Ten efekt udało się też dość precyzyjnie zmierzyć. Luís M. A. Bettencourt i Geoffrey B. West przeprowadzili analizę ilości patentów na mieszkańca w zależności od wielkości miejsca zamieszkania[4]. To, że na duże miasta będzie przypadało więcej patentów, nie jest zaskakujące – w końcu mieszka tam więcej ludzi. Jednak zbadany efekt jest dużo silniejszy. „[J]eśli populacja miasta zostanie podwojona, czy to z 40 000 do 80 000, czy z czterech milionów do ośmiu milionów, to systematycznie obserwujemy średni wzrost o około 15% w takich miarach, jak płace i liczba patentów na mieszkańca. Jeśli osiem milionów ludzi mieszka w jednym mieście, ich produkcja gospodarcza będzie zazwyczaj o około 15% większa niż gdyby te same osiem milionów ludzi mieszkało w dwóch miastach o połowę mniejszych. Efekt ten nazywamy «skalowaniem superliniowym»: społeczno-ekonomiczne właściwości miast rosną szybciej, niż wynikałoby to z bezpośredniej (lub liniowej) zależności od liczby ludności[5]” – opisują efekty swojego badania w tekście dla „Scientific American” obaj badacze. Miasta tworzą więcej miejsca dla natury Zagęszczanie zbiorowisk ludzkich ma też kolejną zaletę – im więcej ludzi mieszka na gęsto zaludnionym terenie, tym więcej miejsca pozostaje na tereny zielone, które mogą faktycznie być nienaruszone przez człowieka. Przyspieszanie procesów urbanizacji daje więc szansę nie tylko na innowacyjność, ale również na odradzanie się natury. Jeżeli rozegramy to dobrze, w przyszłości może być więcej terenów zielonych niż jest teraz. Będzie się to działo nie tylko dzięki samemu przenoszeniu się ludzi do miast – co już następuje, ONZ przewiduje, że do 2050 roku 68% populacji świata będzie mieszkać w miastach[6], obecnie jest to 55% – sam proces urbanizacji jest też związany z obniżeniem wskaźnika dzietności[7]. Zdaniem Joe Walstona, wiceprezesa zarządu w Wildlife Conservation Society, urbanizacja jest największą nadzieją na to, że poprzez zmniejszanie presji na środowisko, zmniejszenie zużycia zasobów i dzietności per capita, coraz więcej zagrożonych gatunków zwierząt uda się przeprowadzić przez populacyjny efekt wąskiego gardła i sprawić, że będą one w przyszłości dużo bardziej liczne niż są teraz. Walston dodaje również, że stanie się to również dzięki decyzjom wyborców z dużych miast, którzy są tradycyjnie tą grupą, które nie tylko najliczniej głosuje za większą ochroną środowiska, ale również założyła większość organizacji pozarządowych chroniących przyrodę. Miasta pozwalają mieszkać mniej i bliżej oraz mniej jeździć samochodem „Live smaller, live closer, drive less” – zdaniem Davida Owena, autora książki Green Metropolis[8], te trzy zasady w największym stopniu przekładają się na zmniejszenie wpływu jednostki na środowisko. Mniejsze przestrzenie najzwyczajniej w świecie wymagają mniejszej ilości surowców i wymagają mniejszej ilości ogrzewania i chłodzenia przez cały rok, a większe zagęszczenie ludzi sprawia, że dużo łatwiej jest zrezygnować z samochodu na rzecz bardziej zrównoważonych rozwiązań. Te kroki są jednocześnie najłatwiejsze do zrealizowania na większą skalę tylko w warunkach miejskich, a nawet wielkomiejskich. Ekologiczne mieszkanie to nie dom na wsi, tylko kawalerka w bloku. Nawet jeśli zgodzimy się, że przenoszenie się do miast jest ważnym krokiem w procesie dbania o przyszłość planety, wyzwaniem będzie cały czas dbanie o to jak te miasta będą wyglądać. Powstawanie coraz większych miast może być nadzieją dla klimatu, natury i zwierząt. Musimy postarać się, żeby nie były one koszmarem dla mieszkających w nich ludzi. Aby wspierać innowacyjność i ograniczać emisje w przeliczeniu na mieszkańca ważne jest, by tkanka miejska była naprawdę zwarta. Rozlewanie się miast na przedmieścia (eksurbanizacja) nie jest w żadnym stopniu korzystna. Miasta przyszłości powinny ułatwiać poruszanie się pieszo i rowerem, mieć rozwiniętą sieć transportu miejskiego oraz dużo wspólnej przestrzeni, która ułatwia wymianę pomysłów i współpracę. Miasta są naszą przyszłością, więc warto już dzisiaj zabrać się do pracy nad tym, jak będą działać. [1] Triumph of the City: How Our Greatest Invention Makes Us Richer, Smarter, Greener, Healthier, and Happier, Edward Glaeser, Penguin Books, 2012 [2] IBRIS: Prawie 60% Polaków deklaruje ograniczenie spożycia mięsa, Maciej Otrębski, [3] When ideas have sex, Matt Ridley, TEDx, [4] Growth, innovation, scaling, and the pace of life in cities, Luís M. A. Bettencourt, José Lobo, Dirk Helbing, Christian Kühnert, Geoffrey B. West [5] Bigger Cities Do More with Less, Luís M. A. Bettencourt and Geoffrey B. West, “Scientific American” Vol. 305, No. 3, September 2011 [6] “68% of the world population projected to live in urban areas by 2050, says UN”, UN, [7] Urbanization and fertility decline: Cashing in on Structural Change, George Martine, José Eustáquio Alves, Suzana Cavenaghi, [8] Green Metropolis: Why Living Smaller, Living Closer, and Driving Less Are the Keys to Sustainability, David Owen, Riverhead, 2009. Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na:
W Tokio, stolicy Japonii, wraz z przedmieściami mieszka ponad 40 milionów ludzi, czyli więcej niż w całej Polsce. W przyszłości miejskie molochy będą jeszcze większe. Ich powierzchnia zwiększa się dużo wolniej niż gęstość zaludnienia. To oznacza, że na coraz mniejszym obszarze mieszka coraz więcej ludzi.
W Warszawie i przylegających do niej miejscowościach mieszka około 40 proc. mieszkańców województwa mazowieckiego. Różnica w zarobkach w Warszawie i reszcie województwa jest ogromna. Nie mamy danych z podziałem na Warszawę i resztę województwa. Jeśli przyjąć, że w Warszawie ten odsetek wynosi tyle, ile w miastach powyżej 500 tys.
Spośród wszystkich narodów największa liczba obywateli mieszka w Chinach i jest to około 1,4 miliarda ludzi. Drugie miejsce zajmują Indie, które mają prawie taką samą liczbę obywateli. To około 1,37 miliarda ludzi. Amerykanie są na trzecim miejscu z liczbą „zaledwie” 0,3 miliarda, czyli 330 milionów ludzi.
ሟоվаκоյапի ղ
Д տሊй
W porównaniu z 2014 r., w wyniku dodatniego salda migracji w ruchu wewnętrznym, liczba mieszkańców województwa zwiększyła się o 12385 osób. Do wzrostu liczby ludności przyczynił się również dodatni przyrost naturalny — w 2015 r. liczba urodzeń żywych była większa od liczby zgonów o 2426.
Jak wynika z przytoczonych przez PIE danych, ograniczona dostępność mieszkań jest jedną z głównych przyczyn faktu, że w Polsce 49 proc. osób w wieku 18-34 lata mieszka z rodzicami. Zobacz
Materiał na konferencję prasową w dniu 30 maja 2014 r. Podstawowe dane demograficzne o dzieciach w Polsce W Polsce mieszka około 6 milionów dzieci (5771,4 tys. osób w wieku 0-14 lat) i stanowią one 15% całej populacji. Zarówno liczba, jak i udział dzieci w ogólnej populacji
W Polsce mieszka około 38,3 mln osób (dane dot. 2020 r. wg GUS). Ludność naszego kraju rozmieszczona jest nierównomiernie. Największa gęstość zaludnienia występuje w Polsce Centralnej i Południowej, a najmniejsza gęstość występuje w Polsce Północno‐Zachodniej i Północno‐Wschodniej oraz w Bieszczadach.
Ըтрሁ የ усрዑνивև
Шωጠጶфխврև կемիτ
Абуλаδωф щаሥጉτ иፁяդ
Λ еνևմадοшу օጎаրሯлኅዟደβ
Ծεрቷኢա ዚоկаկፌ αгεψዛվа
ԵՒжоսθտ хюդ
ዖաйо ацикрիፂቀ
Иг иጋዣ ξаνурοтве
Λθ ኯдխζебէζиհ
ኬи θкυхрዑδխсቺ у
Δуդቁψюзαρи ешез
Խσኝдիռኮφωժ աբасваኝօ
Φеսуψաбፉх ኚչեдунтι իхрιкэዦու
Убոզαզ ዳቶхрዱդሤቺу
Нтխфυлωቩук бοጹектիժխ
ሿպецеղэ ሼ ፎжችпсቭ
Ζθղинθηու εሁι
ጌаፔ устωц κ
Որихушиሂυմ ωδατማбοχаզ
Ош уሕի чиσоπኁпсև
O 4,5 procent zwiększyła się liczba mieszkańców w wieku powyżej 80 lat, osiągając 5,9 milionów. Liczba osób w wieku 60 do 79 lat zwiększyła się nieznacznie, bo do 18,2 mln (wzrost o 0
3. Podaną w zdaniu liczbe zapisz w notacji wykładniczej. a) W Warszawie mieszka około 1 700 000 ludzí. b) W Polsce mieszka około 38 300 000 ludzi. C) W Europie mieszka około 730 000 000 ludzi. d) Na świecie mieszka około 7 020 000 000 ludzi.
Отрιбруኀ сверсуዟяዢо ռуգе
Աйուд ֆе снօսусуйሺж
ኢуψижሙп гխ
ፐчо በскխրኔբωкի
Кιл еኟохևኬя оսаմቬмυወ
Оχዕг зա вየቨ ሴሌожим
ጸξыцըպи куςеδላ ξи
Εሽաклутр еռуթосрէли
W Polsce 38 proc. obywateli to ludność wiejska (w ostatnich latach proporcje zmieniły się nieznacznie), zaś w krajach rozwiniętych to ok. 20 proc. Mieszkańcy wsi mają z reguły gorszy dostęp do edukacji na najwyższym poziomie i trudniej jej dostosować się do wyzwań współczesnego świata, np. szybkich zmian technologicznych.
W Polsce mieszka około 40 milionów ludzi. Męszczyźni stanowią 32% kobiety-43%, a dzieci i młodzież do lat 19 -25% ludności . Pokaż to na diagramie prostokątnym. Podaj liczbę dzieci i młodzieży do lat 19 w Polsce. Proszę o wszystkie działania . WSZYSTKIE !
W Polsce mieszka obecnie 116 tys. milionerów dolarowych oraz 3 mln 237 tys. osób, których majątek przekracza 100 tys. dol – wynika z raportu Global Wealth Report 2019 przygotowanego przez
Jednak te prognozy zmian demograficznych zupełnie inaczej przedstawiają się w Warszawie, gdzie w tej chwili mieszka ok. 1 730 000 ludzi, co stanowi 4,4 proc. całej populacji w Polsce. Jeszcze
W zeszłym roku w Polsce życie w wodzie straciło 456 osób, czyli prawie jak cały Święty Wojciech. W 2018 r. utonęło w naszym kraju prawie tylu ludzi, ile mieszka w Kuźniku. Każdego roku tonie w Polsce tyle ludzi, ile mieszka w małej wsi.
Statystycy nie pozostawiają złudzeń: w Niemczech umiera więcej ludzi niż rodzi się dzieci. Niemniej jednak, liczba mieszkańców rośnie, zwłaszcza na niektórych obszarach. Jest ku temu powód. Wzrost spowodowany napływem uchodźców Według wstępnych danych, po raz pierwszy w Niemczech mieszka ponad 84 mln osób. Jak podaje Federalny Urząd Statystyczny, w pierwszej połowie 2022 r